Zagłodzone, brodzące w odchodach, odwodnione i zagłodzone. Tak przetrzymywano zwierzęta w państwowym instytucie badawczym w Falentach pod Warszawą. Skandal wyszedł na jaw dzięki ludziom, którzy widzieli cierpienie zwierząt.
– Warunki w jakich trzymane były zwierzęta są tragiczne! Zagłodzone i osłabione chorobami cielaki, że nie miały nawet siły wstać. Niektóre były pozbawione dostępu do wody – mówi Dawid Fabjański z Animal Rescue, straży ochrony zwierząt. Krowy i cielaki od tygodni brodziły w swoich odchodach, bo… zepsuł się traktor do wywożenia gnoju!
A wszystko to w Zakładzie Doświadczalnym Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego – instytucji, która powinna dawać przykład, jak należy traktować zwierzęta!
Zakład doświadczalny jest wprawdzie na obrzeżach Falent ale w końcu mieszkańcy zauważyli, co tam się dzieje. Powiadomili inspektorów Animal Rescue. Gdy ci weszli do zakładu, zamarli z przerażenia. Pod oborą leżał martwy cielak przykryty byle jak plandeką. Inny zamiast racicy miał wielką ropiejącą ranę. Trzeba było go uśpić, by skrócić mu cierpienia. Animalsi zabrali z Falent sześć cielaków, niestety po przewiezieniu do bezpiecznej obory dwa z nich padły!
– Dziesiątki zwierząt przetrzymywane są w dramatycznych warunkach. Są stłoczone i ślizgają się na własnych odchodach, które sięgają kostek. Prosiliśmy dyrektora Instytutu Wacława Strobla, żeby przeniósł zwierzęta do czystej i pustej obory obok, ale się nie zgodził i wyrzucił nas z terenu – opowiada Dawid Fabjański, aktywista z Animal Rescue.
Dyrektor ITP zaprzecza jakoby zwierzęta nie miały dostępu do wody i informuje, że zawieszony został dyrektor Zakładu Doświadczalnego w Falentach, w którym trwa teraz kontrola Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej. Postępowanie wszczęła też policja.
Źródło info i foto: Fakt.pl