Dokonał dwóch napadów w przeciągu pięciu minut w sklepach oddalonych od siebie o niespełna pół kilometra. Bandyta uciekł, ale jego twarz nagrała kamera zamontowana w jednym ze sklepów. Teraz jest poszukiwany przez policję.
Ten złodziej nie bał się niczego. Dokonując napadów nie pomyślał nawet o tym, by zakryć swoją twarz. Teraz może się to na nim zemścić…
Był 23 kwietnia 2010 r. Dochodziła godz. 21.30. Do sklepu przy ul. Tatrzańskiej w Łodzi wszedł mężczyzna. Najpierw porozglądał się po towarze wystawionym na półkach. Po kilkunastu sekundach podszedł do lady, wyciągnął broń i krzyknął: „Dawaj pieniądze!”. Ekspedientki nie straciły jednak zimnej krwi. Nie dały bandycie pieniędzy, a co więcej wcisnęły alarm. To skutecznie wystraszyło napastnika, który uciekł ze sklepu. Jednak jego strach nie trwał długo. Niespełna pięć minut później mężczyzna upatrzył sobie kolejną placówkę oddaloną od tej pierwszej o ok. 500 metrów, tym razem przy ul. Rydla. Powtórzył się tam ten sam scenariusz. Po wejściu do sklepu, bandyta niemal od razu wyciągnął broń i zażądał pieniędzy. Kasjerka wyjęła z kasy ok. 2 tys. zł i dała je napastnikowi. Ten schował gotówkę do reklamówki i uciekł. Na szczęście jedna ze sklepowych kamer monitoringu zarejestrowała jego wygląd.
Mężczyzna ma ok. 25 lat. Jest wysokim ciemnym blondynem, szczupły, ma ok. 170-175 cm wzrostu. Złodziej ubrany był w jeansy i beżowo-zieloną kurtkę pod nią miał jasną bluzę w kapturem. Na nogach miał jasne, sportowe buty. Prokuratura wydała zgodę na publikowanie wizerunku bandyty. Być może dzięki temu uda się go szybciej zatrzymać. Jeśli rozpoznajecie mężczyznę ze zdjęcia natychmiast powiadomcie policję.
Sprawę prowadzi wydział kryminalny Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Wszelkie informacje należy przekazywać pod tymi numerami telefonów: 42 665 14 51, 692 457 703, 997 lub 112. Policjanci gwarantują swoim informatorom pełną anonimowość.