Pracownicy Poczty Polskiej przez lata dostawali kilkutysięczne dofinansowania do wczasów i zagranicznych wycieczek, choć wyjazdy istniały tylko na papierze. Prokuratura oskarżyła już w tej sprawie kilkadziesiąt osób. – Ale to dopiero wierzchołek góry lodowej – mówią śledczy.
Potężne śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura Kielce-Wschód. Zawiadomienie o przestępstwie złożyła sama Poczta Polska, a konkretnie jej krakowskie Biuro Zarządzania Ryzykiem i Zgodnością. W ramach audytu ustalono bowiem, że pracownicy poczty przez lata składali fałszywe faktury i rachunki za wczasy, zagraniczne wycieczki, kolonie i zimowiska dzieci, by otrzymać dofinansowanie z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych.
– Kwota dofinansowania zależała od dochodu na osobę w rodzinie pracownika, w praktyce wypłacano od kilkuset do nawet 6 tys. zł – mówi prokurator Beata Zielińska-Janaszek, szefowa prokuratury Kielce-Wschód.
Był rejs po Nilu i wycieczka do Maroka
Zasady były takie, że o dopłatę do wczasów czy wypoczynku indywidualnego można było się ubiegać raz na dwa lata, ale już o dofinansowanie kolonii, obozów czy zimowisk dla dzieci, nawet dwa razy w roku. Jak się okazuje, pracownicy poczty uczynili sobie z tych dopłat dodatkowe źródło dochodu. Prokuratorskie śledztwo potwierdziło bowiem ustalenia audytorów. Przykładowo, 45-letni pocztowiec z Ostrowca Świętokrzyskiego od grudnia 2011 roku do lutego 2013 pięć razy wystąpił o dofinansowanie fikcyjnych egzotycznych wyjazdów wartych łącznie 37 tys. zł, z czego fundusz socjalny zwrócił mu 17 tys. 337 zł. Były to rejs po Nilu dla czterech osób, rodzinne wyjazdy do Grecji, Hiszpanii i Izraela, a także wycieczka do Maroka.
Inny pracownik poczty, tym razem z Włoszczowy, dostał z ZFŚS 3 tys. 712 zł za rzekome zimowisko córek w Ustrzykach Dolnych (miało kosztować 4 tys. 950 zł) i 4 tys. 147 zł za kolonię w Stegnie, za którą przedstawił rachunek na 6 tys. 700 zł.
Oskarżonych w tej sprawie jest już 29 osób (wszyscy przyznali się i chcą dobrowolnie poddać się karze, w większości pokryli też wyrządzone szkody), kolejne 46 wkrótce może spodziewać się zarzutów. – To pracownicy różnego szczebla – ochrony, urzędów terenowych, listonosze, z Ostrowca Świętokrzyskiego, Włoszczowy, okolic Kielc, Chęcin – wylicza prokurator Zielińska-Janaszek. Przed sądem będą odpowiadać za oszustwo i posługiwanie się dokumentami poświadczającymi nieprawdę. Ale, jak mówią śledczy, to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Cała masa zwolnień
– Główne śledztwo cały czas jest w toku, Poczta Polska co rusz dosyła nam nowe informacje, które weryfikuje policja, do przesłuchania mamy aktualnie około 800 osób – mówi prokurator. Z odpowiedzialnością, co najmniej karno-skarbową, muszą liczyć się także osoby, które wystawiały pocztowcom fikcyjne rachunki i faktury – właściciele gospodarstw agroturystycznych czy pracownicy biur podróży. – A w Poczcie Polskiej efektem tej sprawy była cała masa zwolnień – słyszymy w prokuraturze.
Ile osób w konsekwencji straciło pracę? Czy cały proceder dotyczy tylko pracowników Poczty Polskiej w woj. świętokrzyskim, czy również z innych regionów Polski? W jaki sposób odkryto cały proceder? Jaka jest przybliżona kwota, jaką pracownicy mogli w ten sposób wyłudzić z funduszu świadczeń socjalnych Poczty Polskiej?
Takie pytania wysłaliśmy w ubiegły czwartek do rzecznika Poczty Polskiej. Na odpowiedź czekaliśmy tydzień. – Nie komentujemy sprawy do czasu zakończenia postępowania prowadzonego przez wymiar sprawiedliwości – odpisał Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej SA.
Żródło info i foto: Gazeta.pl