Maria Mendez, była nowojorskiej policjantka z komisariatu w Harlemie, była wielokrotnie gwałcona i bita przez innych funkcjonariuszy. Policja wszczęła dochodzenie po wniesieniu pozwu do sądu federalnego przez Mendez, w którym zarzuciła przełożonym, że zignorowali jej skargi.
Maria Mendez napisała w pozwie, że była wielokrotnie gwałcona, upokarzana i bita przez policjantów, z którymi pracowała w 32. komisariacie w Harlemie. Mendez zarzuciła współpracownikom, że działo się to od czerwca 2014 roku.
Marrero często uciekał się do przemocy fizycznej i szantażu. Podczas jednej z imprez bożonarodzeniowych nowojorskiej policji, wymusił stosunek seksualny wkładając Mendez pistolet do ust. Zaciągnął ją na tylną kanapę samochodu i zgwałcił oralnie, analnie i waginalnie. Policjantka stawiała opór, ale Marrero „kazał jej się zamknąć”. Szantażował ją nagimi zdjęciami, do których zrobienia ją zmusił. Mówił, że jeśli nie przestanie się opierać, pokaże zdjęcia jej mężowi. Potem zawołał drugiego policjanta, żeby „mógł też się trochę zabawić z dominikańską dziwką, którą jest Mendez”.
Była policjantka stwierdziła, że Marrero wielokrotnie gwałcił ją w miejscach publicznych w Harlemie, w pobliżu głównego komisariatu nowojorskiej policji, a także sądu na Manhattanie, kiedy byli tam na przesłuchaniach. Mendez dodała, że gwałty miały miejsce w hotelach, samochodach służbowych, poczekalni dla policjantów, kobiecej łazience i szatni oraz podczas jednej z interwencji, gdy Marrero rzekomo zmusił ją do wejścia na krawędź dachu i groził, że ją zrzuci.
Marrero wielokrotnie brutalnie bił i dusił Mendez. Wepchnął jej pięść do jej odbytu i pochwy, powodując szereg obrażeń, w tym takie wymagające pomocy medycznej. Znęcał się też nad policyjnym psem, bijąc go na oczach Mendez, by ją zastraszyć. Często też opowiadał o tym, jak lubi uprawiać seks z nieprzytomnymi kobietami, ponieważ nie walczą, i pokazywał jej nagie zdjęcia nastoletnich dziewcząt, z którymi rzekomo uprawiał seks.
Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa
Mendez zdecydowała się złożyć zawiadomienie do prokuratury, w którym opisała gwałty i inne nadużycia. Oprócz policjantów miał ją zgwałcić także strażak, od którego Mendez była zmuszana przez policjantów z jej komisariatu kupować silne leki przeciwbólowe, które kradł z mieszkań zmarłych ludzi. Przedstawiła też dowody – nagrania, zapisy ze służbowych protokołów, a także bieliznę ze śladami DNA. Śledczy odmówili jednak wniesienia aktu oskarżenia, tłumacząc, że „prokuratura nie jest w stanie udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że doszło do przestępstwa”.
Wobec tego Mendez zdecydowała się wnieść pozew do sądu federalnego. Była policjantka napisała w nim, że w wyniku niezliczonej liczby gwałtów doznała „deformacji pochwy i odbytu wymagających zabiegów chirurgicznych”. Wieloletnie cierpienia odbiły się poważnie na jej psychice. Miała myśli samobójcze, stany lękowe, depresję i zespół stresu pourazowego.
Była policjantka stwierdziła, że nadużycia zaczęły się wiele lat wcześniej, w 2006 roku. Była nękana wyzwiskami o charakterze seksualnym, a także padała ofiarą licznych napaści fizycznych i molestowania ze strony współpracowników i przełożonych. Upokarzali ją, robiąc zdjęcia, gdy odciągała z piersi pokarm. Opisywali też w wulgarny sposób czynności seksualne, które zamierzają z nią odbyć.
Przełożeni obwiniali policjantkę
Mendez zgłaszała to przełożonym. Zwierzyła się policjantce Filastin Srour i opowiedziała jej o ciągłych gwałtach i nadużyciach, których doświadczała. Srour rzekomo nie podjęła niezbędnych działań, do których była zobowiązana jako przełożona. Zamiast tego nazwała Mendez „szmatą” i zagroziła, że jeśli „nie przestanie wysuwać fałszywych oskarżeń przeciwko dobrym funkcjonariuszom, będzie zmuszona do podjęcia działań przeciwko niej”.
Mendez złożyła ostatnią skargę w styczniu 2019 roku, która również została zignorowana, po czym zrezygnowała z pracy w policji po 14 latach służby. Była policjantka domaga się teraz 90 milionów dolarów odszkodowania.
Źródło info i foto: Radio ZET.pl