Prokuratura postawiła poważne zarzuty adwokatowi, pełnomocnikowi wielu ofiar pedofilii w Kościele. W tle jest m.in. umorzenie postępowania w sprawie dotyczącej seksualnego wykorzystania dziecka. Od czterech lat proces, ze względów proceduralnych, nie może ruszyć.
O sprawie informuje „Rzeczpospolita”. Gazeta przypomina, że Artur Nowak (w rozmowie z „Rz” wyraził zgodę na to podanie personaliów i publikację wizerunku) adwokat, publicysta, pełnomocnik ofiar wykorzystywania seksualnego w głośnych medialnie sprawach – m.in. Janusza Szymika, którego krzywdził ksiądz z Międzybrodzia Bialskiego, czy Jakuba i Bartłomieja Pankowiaków, bohaterów jednego z filmów braci Sekielskich. Sam Nowak w dzieciństwie także był ofiarą dwóch księży pedofilów.
Jak ustaliła „Rz”, w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe leży przeciwko niemu akt oskarżenia, a sprawa czeka na termin. „Nowaka oskarżono m.in. o płatną protekcję, nadużycie funkcji, ujawnienie tajemnicy służbowej, powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych oraz utrudnianie postępowania karnego” – podaje gazeta. – Czyny te zostały popełnione w okresie od stycznia do czerwca 2013 r. – informuje prokurator Marzena Muklewicz, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
„Z informacji, jakie uzyskaliśmy w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, wynika, że Nowak miał w odniesieniu do pięciu osób powoływać się ‚na wpływy w Prokuraturze Rejonowej w Koszalinie’ oraz uzyskiwać informacje ‚z postępowań przygotowawczych prowadzonych przeciwko lub z udziałem tych osób’ i uzgadniać ‚z drugim oskarżonym – prokuratorem Karolem K. – korzystnych dla nich decyzji'” – czytamy w gazecie.
Jedna z tych spraw, jak ustaliła „Rz” miała dotyczyć umorzenia postępowania w sprawie wykorzystywania seksualnego dziecka, w której – jak wynika z cytowanej odpowiedzi z sądu – miał on „załatwić umorzenie postępowania przygotowawczego”.
Sprawcą w tej sprawie miał być jeden z koszalińskich prawników.
– Nie przyznaję się do żadnego z postawionych mi zarzutów – mówi „Rz” Artur Nowak. Dodaje, że owe pięć osób to jego klienci. – Każda z tych osób przyszła bądź zadzwoniła do mnie z jakimś problemem. Oczywiście reprezentowałem te osoby odpłatnie – wyjaśnia. – Uzyskiwałem informacje na temat ich spraw, w sposób całkowicie legalny, na podstawie pełnomocnictwa – dodaje.
Źródło info i foto: wp.pl