Dziennikarskie śledztwo Bellingcat, The Insider i BBC rzuca nowe światło na kulisy morderstwa Borysa Niemcowa, największego rywala Władimira Putina. Oficjalnie karę poniosła grupa Czeczenów. Teraz dziennikarze ustalili, że rosyjskiego opozycjonistę przed zabójstwem przez blisko rok śledzili agenci FSB. Był mżysty piątkowy wieczór 27 lutego 2015 r. Borys Niemcow, lider rosyjskiej opozycji szedł Wielkim Kamiennym Mostem rozciągniętym nad Moskwą, nieopodal Kremla, siedziby prezydenta Władimira Putina. Napastnicy wyskoczyli z auta i oddali cztery strzały. Niemcow padł na ziemię. Zabójcy uciekli.
Szef rozgłośni Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow napisał wówczas na Twitterze, że Niemcow „został zabity w odległości stu metrów od Kremla, w strefie chronionej, znajdującej się w zasięgu kamer”. Rosyjscy śledczy natychmiast zatrzymali czterech Czeczenów (jeden zbiegł), których oskarżyli o morderstwo. Do dziś jednak nie wiadomo, kto tak naprawdę stał za zabójstwem największego rywala Władimira Putina.
Dziennikarze śledczy z serwisów Bellingcat, The Insider i BBC opublikowali właśnie wyniki swojego dochodzenia, z którego wynika, że Borys Niemcow przez rok przed zamachem był śledzony. Trzech agentów Federalnej Służby Bezpieczeństwa nie odstępowało go na krok i w tajemnicy uczestniczyło w 13 jego podróżach. To odkrycie rzuca nowe światło na kulisy jego zabójstwa i na nowo otwiera pytanie o zleceniodawców zabicia Borysa Niemcowa.
Zdaniem dziennikarzy trzech prestiżowych redakcji w śmierć Niemcowa mogą być zaangażowani agenci Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Z przeprowadzonego przez nich śledztwa wynika, że Borys Niemcow w ostatnim roku życia miał „ogon”. Za Borysem Niemcowem najczęściej jeździł oficer Walery Sucharew. Pierwszy raz śledził go podczas podróży do Jarosławia, gdzie Niemcow zasiadał w regionalnym parlamencie. Sucharew pojechał za Niemcowem razem z innym agentem FSB, Dimitrim Suchinem. Z kolei w podróży do Nowosybirska opozycjonistę śledził jeszcze Aleksiej Kriwoszczekow, który później zamieszany był w operację otrucia Aleksieja Nawalnego.
Źródło info i foto: onet.pl