Liczne uchybienia, „niektóre zachowania trudno jest usprawiedliwić” – takie wnioski płyną z raportu z dochodzenia na temat lockdownowych imprez i nieformalnych spotkań towarzyskich przy Downing Street. Prace nad dokumentem koordynowała Sue Gray, brytyjska urzędniczka służby cywilnej.
W poniedziałek poznaliśmy zaledwie wstępną wersję raportu, który dotyczy 16 spotkań, które odbyły się między majem 2020 roku a kwietniem 2021 roku. W ostatniej chwili o usunięcie pewnych zapisów poprosiła policja, bo w sprawie „partygate” prowadzi własne śledztwo. Raport nie zawiera więc szczegółów dotyczących kluczowych wydarzeń. – Nie jest obecnie możliwe przedstawienie sensownego raportu określającego i analizując obszerne informacje faktyczne, które udało mi się zebrać – stwierdziła Sue Gray.
„Niektóre zachowania są trudne do usprawiedliwienia”
W dokumencie jest mowa o nadmiernej konsumpcji alkoholu i błędach w zarządzaniu kancelarią premiera, a także o tym, że według obowiązujących reguł niektóre imprezy nie powinny mieć miejsca. „Przynajmniej część zgromadzeń stanowi poważne złamanie nie tylko standardów, jakich spodziewamy się po osobach pracujących w sercu rządu, ale też tych obowiązujących wówczas wszystkich mieszkańców kraju” – czytamy w raporcie z dochodzenia wewnętrznego, prowadzonego przez Sue Gray, wysoko postawioną urzędniczkę służby cywilnej.
„Na tle pandemii, w czasie, kiedy rząd prosił obywateli o zaakceptowanie daleko idących ograniczeń w ich życiu, niektóre zachowania towarzyszące tym zgromadzeniom są trudne do usprawiedliwienia. (…) Niektórzy pracownicy chcieli wyrazić zaniepokojenie zachowaniem w pracy, którego byli świadkami, ale czuli, że nie mogą tego zrobić. Żaden pracownik nie powinien czuć się niezdolny do zgłoszenia lub zakwestionowania złego zachowania, jeśli stał się jego świadkiem” – wynika z dokumentu. W poniedziałek trafił on na biurko premiera. Zaraz potem poznała go opinia publiczna.
Opozycja wzywa Johnsona do dymisji
Zgodnie z zapowiedzią premier Johnson przyjechał do Izby Gmin, by wygłosić oświadczenie. Zaczął od przeprosin. – To moment, w którym musimy spojrzeć w lustro i wyciągnąć lekcje – stwierdził. Boris Johnson dodał, że zreformuje sposób, w jaki działa jego kancelaria. – Naprawię to – zapewnił szef Konserwatystów i wymienił to, co uważa za dotychczasowe sukcesy swego rządu: od walki z pandemią po doprowadzenie do brexitu.
Lider opozycji wezwał Borisa Johnsona do dymisji. – Ale on oczywiście tego nie zrobi, bo jest człowiekiem bez poczucia wstydu – oskarżał Keir Starmer. – Premier gardził poświęceniem ludzi, pokazał, że nie jest godny stanowiska – dodał.
Borisa Johnsona skrytykowało też kilku posłów konserwatywnych. – Albo premier nie przeczytał regulacji, albo założył, że nie dotyczą jego kancelarii – mówiła była premierka Theresa May. – Czy premier uważa, że jestem głupcem? – dodawał poseł prawicy Aaron Bell, wspominając, że w okresie, gdy trwały imprezy, on był na pogrzebie babci. – Nie uściskałem nawet moich rodziców – wspominał.
W Partii Konserwatywnej narasta niepokój. Część posłów otwarcie mówi, że należy wymienić przywódcę. To efekt między innymi wyraźnego załamania sondażowych notowań prawicy, a także osobistych notowań Borisa Johnsona. – W kraju nastrój wobec Konserwatystów jest naprawdę zły. O ile nie zrobią czegoś szybko, bardzo ciężko będzie to odwrócić. Wygląda to na coś więcej niż typowa zniżka w środku kadencji – mówił Polskiemu Radiu profesor Tim Bale, politolog z Queen Mary University.
Źródło info i foto: Gazeta.pl